Kamienica u zbiegu ulic Poznańskiej i Wspólnej jest idealnym przykładem, że nie należy oceniać książki po okładce.
Za wtórnie pozbawioną zdobień, obecnie burą elewacją kryje się drugi świat pełen detali architektonicznych.
Dziewiętnastowieczny świat, który ocalał z zawieruchy wojennej praktycznie bez uszkodzeń. Został jednak poddany „unowocześnieniu” w dobie komunizmu oraz współcześnie. Zarówno na głównej klatce schodowej jak i tej w bocznej oficynie przeprowadzono remont. Oryginalne pokrycie stopni oraz spoczników zastąpiono współczesną terakotą. Jedynie na ostatnim piętrze głównej klatki zachował się fragment drewnianego parkietu. Na szczęście postanowiono zachować oryginalną żeliwną balustradę z dekoracją geometryczno-floralną. Renowacji poddano również sztukaterię. Możemy więc zobaczyć ozdobne nisze (niegdyś wykorzystywane do oświetlania) czy supraporta wieńczące portale drzwiowe mieszkań. Bogactwo sztukaterii świadczy, że XIX-wieczny inwestor nie szczędził środków i chciał stworzyć perłę. Dla mnie jednak prawdziwa perełka kamienicy skryta jest za przeszkleniem. To drewniane, kręte schody. Niegdyś zapewne służyły służbie, dziś zapomniane czekają na lepsze czasy. A szklana przegroda dalej oddziela to, co luksusowe od tego „gorszego” .
Przepiękna! A z zewnątrz niepozorna.