
Historia zabudowań przy Mokotowskiej 65 sięga ponad 236 lat wstecz. Przed 1784 roku na parceli wybudowano jednopiętrową kamieniczkę. 62 lata później w 1846 roku nieruchomość zakupił Jan Bogdach. Zdecydował się on na nadbudowę budynku o dodatkowe piętro. Kamienica jeszcze kilka lat służyła jego rodzinie, aż w 1893 roku została zakupiona przez Eliasza Elbingera. To właśnie Elbinger nadał ostateczny kształt kamienicy, który choć w części możemy podziwiać do dziś.
Elbinger zdecydował się na totalną metamorfozę. Realizacja śmiałego planu rozbudowy kamienicy zajęła mu 8 lat. Najpierw w latach 1886-97 wybudowano drugą oficynę poprzeczną i przylegające do niej cztery oficyny boczne, ulokowane wzdłuż drugiego i trzeciego podwórza. Następnie po 1897 powstała pierwsza oficyna poprzeczna i dwie oficyny boczne pierwszego podwórza. Na samym końcu zmodernizowano budynek frontowy. Jego budowę ukończono w 1904 roku. Ostatecznie powstał dość rozległy zespół czteropiętrowych budynków. W jego skład wchodziły: kamienica frontowa i dwie oficyny poprzeczne oraz sześć oficyny bocznych. W tej eklektycznej zabudowie czynszowej znalazło się kilkadziesiąt mieszkań o zróżnicowanym standardzie. Te najbardziej luksusowe umiejscowiono w części przyulicznej, frontowej. Wyższy standard miały również lokale w pierwszej oficynie poprzecznej. Mieszkania oficyn bocznych były dużo skromniejsze.
Niestety dziś nie jest nam dane podziwiać zamysł Elbingera w całości. Choć kamienica nie ucierpiała bardzo podczas wojny, to po 1945 roku rozebrano drugą oficynę poprzeczką i przylegające do niej oficyny boczne trzeciego podwórza. Kolejna dewastacja nastąpiła przed 1964 roku. Zgodnie z ideą równości wszystkich i braku dominacji burżuazji ogołoceniu uległa frontowa elewacja. Skuto tynki i oryginalną dekorację fasady, zdemontowano część balkonów. Gołe, czerwonoceglane ściany kamienicy przez wiele lat nie były ozdobą ulicy Mokotowskiej. Pierwsze plany przywrócenia świetności budynku powstały w latach 90. Niestety ich nie realizowano. Dopiero w latach 2012-2013 doszło do pierwszej renowacji, która przywróciła blask kamienicy frontowej i części oficyn bocznych, bezpośrednio do niej przylegającym. Reszta budynków wchodząca w skład zabudowań pod 65 wciąż czeka na swoją kolej.

Dzięki – wspomnianemu wcześniej – remontowi dziś możemy podziwiać zdobioną neobarokową elewację. Odtworzono ją na wzór tej oryginalnej z 1904 roku. Całą fasadę frontu pokrywa pasowe boniowanie, które przecina liczny detal architektoniczny. Znajdziemy tu między innymi gzymsy kordonowe i koronujące, masywne pilastry przyozdobione girlandami i maskami. Część okien zdobią naczółki i nadproża. Odtworzono i przywrócono również świetność balkonów. Na każdym poziomie są one inne. Te najniżej – na poziomie pierwszego piętra – mają ażurową cementową balustradę. Na drugim piętrze balustrada zbudowana jest z masywnych cementowych tralek. Trzeciopiętrowe zyskały lżejsze metalowe balustrady. Balkony z ostatniego piętra, jako jedyne, mają półkolisty kształt z metalowymi koszowymi balustradami.


Do wnętrza kamienicy prowadzi zdobiony przejazd bramny. U jego wlotu, od strony ul Mokotowskiej, obsadzono dwa odboje w kształcie krasnali dzierżących tarcze. Tuż obok nich, w przedsionku, zachowały się drewniane drzwi. Wśród ich bogatej ornamentury można odnaleźć motyw lwich głów. Motyw ten powtarza się w kamienicy jeszcze kilkukrotnie.

Przedsionek od wnętrza przejazdu oddziela trójskrzydłowa, żelazna ozdobna brama. Na suficie przejazdu bramnego znajdują się trzy płyciny z dwuramową bordiurą. Posadzka zaś składa się z żółtych terakotowych płytek. Na szczególną uwagę zasługują portale drzwiowe. Misternie zdobione dekoracją snyceesko-gipsową. Tu również odnajdujemy motyw lwów.





Drzwi po prawej stronie prowadzą nas na główną klatkę schodową. Po przekroczeniu jej progu oczom ukazuje się piękny piec kaflowy. Prawdziwe cudeńko o butelkowozielonym kolorze i z misterną ornamenturą.


Naprzeciwko znajduje się ozdobna nisza zamknięta konchą – wielką muszlą. Jej bliźniaczki znajdziemy na każdym kolejnym piętrze. Schody na tej klatce pokrywa biały marmur, zaś podesty pięter i półpięter kolorowe płytki. Ich układ tworzy misterny rysunek ośmioramiennych gwiazd obramowanych pasami meandrów, które zaś tworzą kształt krzyża greckiego. W jego centrum umiejscowiono rozetę. Całość okalają pasy bordiury.



Metalowa balustrada schodów składa się z pionowych prętów zakończonych grotami. Umiejscowione są one pomiędzy parami symetrycznych zwitek z motywem liści. Na klatce zachowały się również oryginalne portale drzwiowe wraz z supraportami. Na jednych z nich znaleźć możemy starą wnękę na listy. Warto również zajrzeć na ostatnie piętro. Znajdziemy tu bogato zdobiony strop. Wśród rożnych kształtów ponownie możemy odnieść lwią głowę.





Po wyjściu z klatki schodowej i przejazdu bramnego wchodzimy na pierwsze podwórze. Odnowiona tylna elewacja frontu i fragmentu oficyn bocznych tworzy ciekawy, acz smutny kontrast z gołymi czerwonoceglanymi ścianami pozostałych budynków. Na ścianach obu oficyn bocznych, w pobliżu wejść na klatki schodowe, umiejscowiono żeliwne psie głowy. Służyły one najprawdopodobniej do wiązania sznura. Podczas fotografowania kamienicy udało mi się porozmawiać z jednym z lokatorów. Przytoczył on wspomnienia swojego dziadka. Z jego relacji wynika, że niegdyś główki te służyły do wiązania psów. Ile w tym prawdy niestety nie wiem. Takie same psie głowy znajdują się również na ścianach oficyn bocznych drugiego podwórza.
Na ścianie pierwszej oficyny poprzecznej, na prawo od przejazdu bramnego umiejscowiono kapliczkę z figurą Matki Boskiej. Niestety nie mam pewności, że figura jest oryginalna. Kiedy lata temu pierwszy raz fotografowałam kamienicę nisza stała pusta.





Drugi przejazd bramny jest prostszy. Z obu stron flankują go półkoliste odboje. Również tu znajdziemy ornamentowane (choć dużo skromnej) portale drzwiowe. Przechodząc przez te po prawej stronie znajdziemy się na nieco skromniejszej, ale równie ciekawej jak na froncie, klatce schodowej. Również tutaj umiejscowiono piec kaflowy. Jest on zbudowany z białych kafli z brązowym ornamentem u podstawy. Niemal na jego środku znajduje się medalion z wizerunkiem kobiecej głowy. Piec kończy się zwieńczeniem gzymsowym z kartuszem w kolorze brązowym.
Stopnie schodów pokrywa lastryko, podesty zaś ułożone są z biało niebieskich płytek. Żeliwna balustrada schodów składa się z powtarzalnych elementów z motywem kandelabry. Na uwagę zasługują również ornamentowane dwuskrzydłowe drzwi mieszkań. Wieńczą je supraporta przedstawiające parę aniołów trzymających kartusz z wizerunkiem całującej się pary.







Po wyjściu z klatki i drugiego przejazdu bramnego znajdujemy się na kolejnym podwórzu. Gdy dojdziemy na jego koniec łatwo zauważyć, że do ocalałych oficyny przylegał niegdyś inny budynek. To właśnie tu znajdowała się druga oficyna poprzeczna i dwie oficyny boczne, które rozebrano po 1945 roku.



Ale mnie dupa piecze, że tam nie mieszkam *.* Piękne zdjęcia!
Bardzo dziękuję, też chętnie zamieszkałabym w kamienicy.