Przy ulicy Leśnej Polanki 30 na warszawskiej Białołęce stoi mały, zrujnowany budynek. To pozostałości przedwojennej Willi Topolanka.
Budynek najprawdopodobniej wzniesiono w latach 1901 – 1925, choć pojawiają się informację, że jego budowa zaczęła się jeszcze w drugiej połowie XIX wieku. Niezależnie od daty powstania, Willa Topolanka była jednym z najstarszych murowanych budynków Białołęki. Z tego też powodu została ujęta w gminnej ewidencji zabytków. Nie wiadomo kto był pierwotnym inwestorem. Wśród właścicieli willi wymienia się Henryka Stryjewskiego – dyrektora Zakładów Chemiczno-Technicznych Ludwik Spiess i Syn (późniejszej Polfy Tarchomin). Budynek swoją nietypową nazwę zawdzięcza rosnącym niegdyś obok niej dwóm, ogromnym topolom. Niestety pierwsza z nich została powalono podczas wichury w 1972 roku, druga zaś ok. roku 2005.
Trudno jest znaleźć szczegółowe informacje na temat losów budynku. Wiadomo jednak, że Topolanka szczęśliwie przetrwała zawieruchę wojenną. Późniejsze lata nie były jednak dla niej łaskawe. Willa dwukrotnie się paliła. Pierwszy pożar miał miejsce w 1954 roku, wtedy udało się uratować budynek. Mijały kolejne lata, podczas których prawa do budynku przeszły w ręce władz Warszawy. Z zaniedbanej budowli wykwaterowano lokatorów. Niestety willa nie została odpowiednio zabezpieczona, co umożliwiło złodziejom wymontować kutą balustradę schodów czy część oryginalnej stolarki. 22 czerwca 2011 doszło do drugiego pożaru, najprawdopodobniej zaprószonego przez dzieci bawiące się w okolicy opuszczonej willi. Jego skutki okazały się tragiczne. Topolanka obróciła się w totalną ruinę.
W grudniu 2015 roku pieczę nad budynkiem przejęły władze dzielnicy Białołęka. Podjęto decyzję o zabezpieczeniu budynku. Otwory okienne zabito dyktami, zaś budynek otoczono ogrodzeniem z płyt pilśniowych. Zabezpieczania te okazały się niewystarczające. Latem 2018 roku, kiedy wykonywałam zdjęcia, każdy spacerowicz bez problemu mógł zajrzeć do wnętrza budynku – zdewastowanych wnętrz, w których trudno dostrzec dawną świetność.